Trash

Śmieć. Niezła nazwa dla niskobudżetowej gry, mającej rzekomo wyróżnić się spośród zalewu odtwórczych, robionych według tego samego schematu RTS-ów. Ja jednak nie wierzę w to, by nikomu nie znane Inhuman Games zrobiło program, który zrewolucjonizowałby gatunek. Prędzej Lepper błyśnie intelektem! Cóż to za gra ten Trash? Cóż, jak już napisałem, to RTS, tyle że trójwymiarowy. Ostatnio pojawiło się kilka podobnych gatunkowo gier – że wymienię Z: Steel Soldiers, RIM czy Conflict Zone: Peacemakers – jednak żadna z nich nie zrobiła kariery (co wielokrotnie tłukł nam do głowy Joel).

Trash też jej chyba nie zrobi, mimo że pod względem fabularnym nawiązuje do znanego przeboju pod tytułem Fallout z niewielką domieszką filmowego Matrixa. Otóż po dość przypadkowym kryzysie atomowym Ziemia pogrążyła się w tumanach kurzu. Do tej pory nikt nie myślał o zagładzie, a teraz stała się ona rzeczywistością. Miasta zamieniły się bowiem w ruiny, przepiękne lasy w szeregi osmalonych słupów, zaś jeziora w akweny trującej mazi, świecącej nocą nie gorzej niż księżyc. Miejsce dominujących do tej pory ludzi zajęli potworni mutanci, prowadzący wyniszczającą wojnę z pozbawionymi jakiejkolwiek kontroli maszynami. Niedobitki 'normalnych’ kryły się po kryptach, raz po raz wypuszczając się na okoliczne wioski w celu grabieży. Lecz ilość nadającej się do picia wody oraz nieskażonego jedzenia zaczęła systematycznie maleć. Kiedy widmo głodu stało się faktem, nikt już nie miał wątpliwości. Wkrótce dojdzie do kolejnej, czwartej już wojny światowej.

Ludzie staną w niej naprzeciwko mutantom. O ich życia walczyć będą też maszyny, wykorzystujące energię istot ludzkich do swych własnych celów. Gra Trash jest RTS-em, i to bardzo standardowym RTS-em. Ciągnie to za sobą dość oczywiste konsekwencje, zwłaszcza co do wyglądu rozgrywki. Mamy bowiem surowce, bez wydobycia których się nie obejdzie. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują gaz ziemny oraz tytułowe śmiecie (które da się przerobić na energię oraz nowy osprzęt – wątek ekologiczny w grach komputerowych to niewątpliwie rzadkość). Mamy też standardowe misje, polegające na wymordowaniu wszystkich jednostek przeciwnika znajdujących się na mapie, zajęciu określonych jej fragmentów tudzież dotarcie chociaż jednym żołnierzem do określonego punktu. Nic, czego w leciwym Warcraft 2 by nie było. A jednostki? Oddziały ludzkie, piechota, trochę wozów pancernych. Mutanci? Brzydcy, nadludzko szybcy bądź niesamowicie silni, czasem pod postacią bliźniąt syjamskich i innych ohydnych maszkaron. Maszyny? Roboty o różnych kształtach. Nic specjalnego. Od strony technicznej – przynajmniej jeśli wierzyć obrazkom – Trash nie wygląda porażająco.

Prosty silnik 3D (autorzy miast słowa 'efektowny’ używają bardzo podobnego brzmieniowo 'efektywny’), przyzwoite wybuchy, efekty partykli, dynamiczne oświetlenie oraz losowo generowane terytoria to (powtórzę to po raz kolejny) nic szczególnie wstrząsającego. Niewątpliwą atrakcją może być natomiast tryb multiplayer, zbudowany w oparciu o architekturę klient-serwer, ponoć na tyle sprytnie, by zniwelować uniemożliwiające zabawę lagi. Tym samym aż 24 przyjaciół mieszkających w różnych częściach Polski bądź nawet świata będzie mogło spotkać się i potłuc jeden drugiego. Co ciekawe, gracze będą mogli dołączać się do trwającej już rozgrywki! Pozwoli to ominąć jakże nieprzyjemne oczekiwanie na to, aż każdemu uda się połączyć z netkiem, skonfigurować grę i przyłączyć do niej. Więcej o grze dowiecie się ze strony jej producenta – https://www.inhumangames.com/. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Trash jest nominowany do tegorocznej Independent Game Award.